Dlaczego ŹRÓDŁOSŁÓW?
Być może wchodząc na moją stronę rzuciła Ci się w oczy nazwa marki. Dziwna, niemodna, niepraktyczna. Ma jednak jedną niezwykłą cechę: w fantastyczny sposób definiuje mnie i mój sposób pracy. Ta zaleta przykrywa wszystkie mankamenty. Chętnie Ci o niej opowiem, bo to coś więcej niż zwykły szyld dla działalności czy poglądów. To ich jednowyrazowe streszczenie.
Jeszcze na studiach filologicznych największe wrażenie robili na mnie ci wykładowcy, którzy kochali słowa. Było ich, wbrew pozorom, niewielu. Większość jedynie sprawdzała, czy czytam lektury. Było jednak kilku pasjonatów, którzy potrafili w niesamowicie zajmujący sposób dzielić się swoją wiedzą o wyrazach czy zwrotach – skąd się wzięły, w co się przekształciły, co znaczyły kiedyś…To była pierwsza poważna lekcja copywritingu: umiejętność odczytywania spowszedniałych wyrazów w inny sposób.
Druga lekcja nastąpiła niedługo później. Pani polonistka ze szkoły na ulicy Bobrzej we Wrocławiu, u której odbywałem praktyki (chciałem wykonywać ten zawód) była na tyle zadowolona z przebiegu współpracy, że podzieliła się ze mną informacją, ile zarabia i spostrzeżeniem, że z moimi uzdolnieniami szkoła byłaby najgorszym środowiskiem dla ich wykorzystania. Nie zastanawiałem się długo nad wyborem nowej drogi – właśnie pisałem pracę o języku reklamy i zaczęło mnie to fascynować.
Ze wszystkich językowych funkcji marketingu i brandingu najbardziej lubię naming (nazewnictwo?). Fascynują mnie opowieści o markach – kto wymyślił nazwę, dlaczego, w jakie znaczenia później obrosła, co komunikuje obecnie, czy nawiązuje do swojego dziedzictwa, itd.
Najbardziej lubię te nazwy, które mają ciekawy źródłosłów. Takie też zwykle opracowuję i proponuję klientom. Nie podobają mi się modne obecnie dwusylabowe zbitki, pozbawione znaczenia. Właśnie dlatego…
...raczej nie wymyślam nazw. Staram się znaleźć właściwy dla marki ŹRÓDŁOSŁÓW.
Tak – uważam, że istnieją już słowa, które doskonale swoim znaczeniem oddają świat przeżyć marki. Z reguły nie ma potrzeby, by tworzyć nowe. „Stare” wyrazy mają dodatkowo tę zaletę, że z czymś się kojarzą, zawsze komunikują o marce więcej. Moją nazwę większość odbiorców odbiera jak dwuwyrazową – Źródło Słów, co też jest niezłą nazwą dla działalności copywriterskiej.
Nie jestem przesadnie patriotycznie nastawiony, ale uważam że każdy, kto zawodowo operuje słowem, powinien w miarę możliwości znać swój język ojczysty i unikać zapożyczeń z innych. Spójrz na moje logo. Ponad połowa liter to znaki charakterystyczne dla polskiego alfabetu, wszystko w biało-czerwonej kolorystyce. Jak flaga kraju, w języku którego piszę. Jak manifest artystyczny 🙂
Spójrz na moje logo. Sygnet, przedstawiający inicjał nazwy – literę Ź. W niezmierzonym bogactwie naszego języka zaledwie 61 wyrazów zaczyna się na tę literę (wg Słownika Języka Polskiego).
Sygnet marki ŹRÓDŁOSŁÓW. Dla znajomych – Źygnet 🙂
Jeśli znasz Scrabble, pewnie pamiętasz, że za wykorzystanie tej litery w wyrazie dostawało się mnóstwo punktów. Kartonik z tym znakiem jest wart 9 kartoników z literą „A”. Czy można stworzyć lepszy symbol dla działalności takiej jak moja? Powiedzieć o sobie tyle za pomocą jednego wyrazu czy znaku?
Jeśli dotarłeś do tego miejsca, masz prawo czuć się jak po dłuższej podróży. Pokazując Ci skąd się wziął pomysł na nazwę mojej marki, opowiedziałem Ci coś o sobie, swoim stylu pracy, wspomniałem o pewnych cechach, które być może uznasz za zaletę. Chciałbyś, abym stworzył historię Twojej marki w podobnie wielowymiarowy sposób? Napisz.
No Comments